Bytomska kopalnia Bobrek, gdzie koronawirusa potwierdzono u przeszło 500 górników, wróciła do pracy. Przerwa w wydobyciu węgla trwała zaledwie tydzień. – Osiągnęliśmy już wydobycie na poziomie 50-70 proc. możliwości – mówią przedstawiciele zakładu.
Kopalnia Bobrek w Bytomiu obok kopalni Jankowice w Rybniku, Murcki–Staszic w Katowicach, Pniówek w Pawłowicach i Sośnica w Gliwicach to największe ognisko koronawirusa w woj. śląskim. Pracownicy tych zakładów zostali poddani testom na SARS-CoV-2. Z ponad 30 tys. testów. 10 proc. dało wynik pozytywny.
Czytaj więcej: Koalicja Obywatelska przerywa konferencję Ministerstwa Zdrowia
Pomimo trudnej sytuacji, kopalnia Bobrek należąca do spółki Węglokoks Kraj, jako pierwsza wznowiła wydobycie węgla. Decyzję podjęto, choć zakażony jest tam co czwarty górnik. W kopalni (do czwartku) potwierdzono 554 przypadki koronawirusa wśród załogi i pracowników firm zewnętrznych.
– Od poniedziałku ruszyliśmy z wydobyciem. Osiągnęliśmy już wydobycie na poziomie 50-70 proc. możliwości i chcemy pod koniec tego tygodnia lub na początku przyszłego osiągnąć pułap 90 proc. mocy produkcyjnych – mówiła Anna Radwańska, dyrektor biura zarządu Węglokoks Kraj.
Pracują już Ci, którzy uzyskali pozytywną opinię po dwukrotnym negatywnym wyniku testu na koronawirusa – jest to ok. 1,5 tys. pracowników. Według Radwańskiej wznowienie pracy zakładu nie nastąpiło zbyt wcześnie.
– Zarząd spółki i sztab kryzysowy podejmuje działania w zależności od sytuacji. Gdyby ta wskazywała, że tendencja jest rosnąca, to nie byłoby decyzji o wznowieniu wydobycia. Po analizach podjęta została decyzja, że jest to bezpieczne. Dbamy o zdrowie pracowników. Prowadzimy działania profilaktyczne i badania przesiewowe, żeby ewentualne przypadki zakażeń izolować – dodaje dyrektor biura zarządu Węglokoks Kraj.
Źródło: onet.pl