Bez operacji mały Franio nie przeżyje. Niestety, żaden ośrodek kardiochirurgiczny w Europie nie może już pomóc Franiowi. Został profesor Hanley i szpital w Stanford w USA. Operacja kosztuje jednak aż 5 milionów złotych.
-Nasz synek urodził się ze skrajną postacią wady serca. Ma już za sobą bardzo ciężką operację, dramatyczną walkę o życie. Wydawało się, że nasza historia skończy się happy endem… Niestety tak nie jest. Serce Frania znów niedomaga, wróciliśmy do punktu wyjścia. Nigdzie w Polsce ani w Europie nie mogą już pomóc synkowi. Zostały USA, miejsce, w którym ratuje się dzieci o najciężej chorych sercach. Dzieci takie jak nasz synek… Bez ratunku nasz Franuś po prostu umrze. – tłumaczą rodzice chłopca. – O tym, że Franuś urodzi się z wadą serca, dowiedzieliśmy się już w trakcie ciąży. Kurczowo trzymaliśmy się nadziei, że jednak będzie dobrze… Wierzyliśmy w cud, który niestety nie nastąpił. Franuś pojawił się na świecie, nie zdążyliśmy nawet cieszyć się tym szczęściem, bo lekarze mieli dla nas same złe wieści… Słowa, których znaczeń dokładnie nie znaliśmy, zwiastowały śmiertelne niebezpieczeństwo, wobec którego my, rodzice, byliśmy całkowicie bezsilni.
Franek urodził się ze skrajną postacią Tetralogii Falotta. Wada polega na zarośnięciu odpływu z prawej komory serca, atrezji pnia i tętnic płucnych. Pierwsza operacja odbyła się we Włoszech i była refundowana przez NFZ ze względu na brak możliwości leczenia synka w kraju. Trwała 12 godzin i miała być całkowitą korektą serca, szczęśliwym zakończeniem historii Frania. Niestety, problemy z sercem znowu się pojawiły. Jedynym ratunkiem jest operacja w szpitalu w Stanford w USA.
-Jeśli nie zdobędziemy tych pieniędzy, życie naszego synka będzie gasło jak płomyk na wietrze, by w końcu na zawsze zniknąć. Któregoś dnia serce Frania po prostu przestanie bić. Nie możemy do tego dopuścić! – błagają rodzice.
Akcja pomagająca Franiowi

-Akcja którą prowadzę na Instagramie nazywa się „Wysyłamy wielkie serduszko dla Frania” – tłumaczy znajoma rodziny, Magdalena Ryń. – Polega ona na tym, że wstawiamy zdjęcie z motywem przewodnim serca. Może to być ilustracja z książki, oczko pierścionka, poduszka w kształcie serca, skarpetki w serduszka czy własnoręcznie narysowane serce – ogranicza nas tylko wyobraźnia. Dodajemy hasztagi #serduszkodlafrania #razemdlafrania i wpłacamy min 5 zł do skarbonki Frania na siepomaga – dodaje.
Dlaczego z pośród setek dzieci, które potrzebują pomocy, warto wspomóc Frania?
-Każde dziecko zasługuje na zdrowe i szczęśliwe dzieciństwo – zauważa Magdalena Ryń. – Każde jest tak samo wyjątkowe, kochane i niezwykłe. To okrutne i niesprawiedliwe, że rodzice chorych dzieci muszą prosić o pomoc obcych ludzi. Nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim jednocześnie ale możemy próbować w miarę naszych możliwości. Zapytam inaczej. Dlaczego nie Franio? Nie ma odpowiedzi na to pytanie. I nie ma czasu na jej szukanie. Dla Frania liczy się każdy oddech!
Zapraszamy wszystkich do udziału w Akcji „Wysyłamy wielkie serduszko dla Frania” – Polega ona na tym, że wstawiamy zdjęcie z motywem przewodnim serca. Może to być ilustracja z książki, oczko pierścionka, poduszka w kształcie serca, skarpetki w serduszka czy własnoręcznie narysowane serce – ogranicza nas tylko wyobraźnia. Dodajemy hasztagi #serduszkodlafrania #razemdlafrania i wpłacamy min 5 zł do skarbonki Frania na siepomaga.pl/serduszkofrania
Zachęcamy do wzięcia udziału w licytacjach dla chłopca: Licytacje dla Franka – Ratujemy serduszko Franka