Liczba chętnych do pracy w komisjach wyborczych jest tak mała, że władze Lublina zarządziły uzupełniający nabór.
W tej chwili nie wiadomo jeszcze, czy majowe wybory odbędą się w formie korespondencyjnej, dlatego samorządy są zobligowane do tego, aby przygotować wszystko do tradycyjnych wyborów. Tu pojawia się ogromny problem, w 52 mniejszych miastach w kraju nie ma ani jednego chętnego do zasiadania w komisji. Dotyczy to między innymi Świnoujścia, Włocławka czy Kędzierzyna-Koźla.
W Lublinie do pracy w komisjach wyborczych brakuje około 800 osób. Nie ma przepisów, które nakazałyby komukolwiek zasiadanie w komisji, jest to praca dobrowolna.
Osobom, które zasiądą w obwodowych komisjach przysługiwać będzie zryczałtowana dieta. Jest to 350 zł dla członka komisji, 400 zł dla zastępcy przewodniczącego i 500 zł dla przewodniczącego komisji.
Źródło: dziennikwschodni.pl, rmf.fm